Nasze dzieci w ogóle nie rozumieją jak
wspaniałomyślnych mają rodziców. Kupiliśmy im łóżko piętrowe, no bo same
są tego plusy: oszczędność miejsca, fajnie wygląda no i przede
wszystkim - każdy jako dziecko chciał spać na piętrowym łózku!
Oczywiście na górze, bo na dole to żadna frajda.
Na początku była ekscytacja - Wojtek (4 lata) był zachwycony nowym łóżkiem i był ciężko obrażony, że nie złożyłem go tego samego dnia, co było kupione i dopiero następnego mógł na nim spać.
Kiedy złożyłem łóżko, to byłem zadowolony, a jak Martyna przemeblowała
pokój i usunęła łóżko Niny (półtora roku), to już było w ogóle super, bo
miejsca było sporo więcej.
Ale rzeczywistość zweryfikowała
moją przedwczesną radość - okazało się, że Wojtek nie potrafi na górę
wejść, a przede wszystkim - zejść, bo tego pierwszego już się nauczył. W
efekcie jak w nocy chce np. siku, to ktoś musi go zdezinstalować z
góry. Ale nie to jest najgorsze - Nina z tego łóżka może samodzielnie
się wydostać - w starym łóżku, z którego nie mogła wyjść, wstawała rano,
sięgała sobie po zabawki z półki obok i bawiła się tak przed 2, 3
godziny, w efekcie wstawała jakoś między 5 a 7, a dopiero koło 8-9
domagała się puszczenia jej w obieg. Teraz wstaje o 5, wyłazi z łóżka i
łazi po domu, budząc Wojtka, który wstaje, zaczyna razem z nią łazić no i
tak się wzajemnie napędzają - takie perpetuum mobile. Wczoraj jak już
pisałem wstała o 2.50 i też zaczęła łazić.
I tak od kilku dni.
Normalnie wstając rano do pracy - jakoś między 5.40 a 6.30 - musiałem
tylko ewentualnie dać Ninie mleko, żeby ją uciszyć do momentu mojego
wyjścia z domu (później to już nie mój problem, hłehłe), a Wojtek i tak
spał. Teraz od 5 mam regularne dwuosobowe przedszkole, które skutecznie
uniemożliwia spokojne odkładania momentu wstania z łóżka o "jeszcze
tylko 5 minut".
I to ma być wdzięczność?! Kupiliśmy im piętrowe
łóżko, żeby byli fajni, a te małe dranie niszczą nam życie, a przede
wszystkim poranki. Każdy kurde chciał spać na piętrowym łóżku. Ja też
chciałem, a nigdy nie miałem. Nawet kiedyś na wycieczce szkolnej, jak
było w pokoju jedno piętrowe łóżko, to spałem na dole. A oni ot tak, bez
niczego, od ręki, wznoszą się na szczyty fajności wśród dzieci i w
ogóle nie potrafią tego docenić.
Jaki jest efekt końcowy?
Dzisiaj, żeby mieć święty spokój rano, położyłem Ninę w jej starym
łóżku, a Wojtek śpi na dole, co bardzo go ucieszyło, bo będzie mógł sam z
niego wyjść. W efekcie wszystko zostało po staremu, miejsca jest teraz
jeszcze mniej, a portfel stał się lżejszy o kilka stówek. Tylko ja, jak
nikt nie patrzył, wszedłem na piętro łóżka, rozejrzałem się dookoła,
powiedziałem do siebie "niewdzięcznicy, nie wiecie co tracicie" no i
zszedłem.
Zatem łóżko piętrowe - przynajmniej na razie - uważam
za inwestycję nieudaną. No ale co zrobimy z tym łóżkiem? Daję dzieciom
miesiąc na przyzwyczajenie się do niego. Jeśli nie, to niech się
wreszcie jakiejś uczciwej roboty chwycą i przynajmniej koszt inwestycji
odpracują. Tako rzekłem ja!
haslo o 2 w nocy "dziecko łazi mi po domu" rozwala :)
OdpowiedzUsuń